DORSZ
Rekord Polski - 28,90 kg
Złoty medal - od 15,00 kg
Srebrny medal - 13,00 kg
Brązowy medal - od 10,00 kg
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 445
Zalogowani 0
Wszyscy 445
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(380622) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(380622) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(380622) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(380622) Apr 03, @ 10:34:12
krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U
mnie na morzu albo
wieje... albo nie
biorą : ...(59426) Apr 03, @ 09:01:48
krzysztofCz: To prawie wieczność...
mam nadzieję, że
dożyjemy do następnej
zbi ...(380622) Apr 03, @ 08:58:12
lecek: Byliśmy w Ustroniu.
Dwa dni wędkowania w
Wiśle. Na miejscu
okazał ...(59426) Apr 02, @ 19:02:39
jjjan: Wpłaciłem za następne
dwa lata.
Są dwie faktury, każda
za rok. N ...(380622) Apr 02, @ 17:57:24
jjjan: Wszystkim wszystkiego
dobrego ...(165) Mar 30, @ 08:46:37
krzysztofCz: Święta już za pasem
więc... Wszystkim
życzę zdrowych,
wesołych, R ...(165) Mar 29, @ 17:25:48
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
San z Leckiem
Opublikował 10-09-2005 o godz. 22:20:00 Monk |
Asknet napisał
Po wyjeździe nad San z Wykrzyknikami, Dźąsami oraz Torque nie marzyłem nawet o ponownej tam jeździe, zwłaszcza, że układ z moją lepszą połową był taki: "na długi weekend nad morze…”.
Dlatego też z niedowierzaniem usłyszałem, że mogę jechać, bo Sylwia musi zostać w pracy na sobotę.
Kilka telefonów i znajduję „frajera”, który też chce jechać... czyli Lecka.
W piątek siedzę jak na szpilkach, z niepokojem obserwując stan wody na Sanie oraz wydzwaniając do strażników. Wieści nie są dobre - woda idzie na dwie turbiny plus przelew i jest bardzo wysoka - wszyscy odradzają przyjazd.
Ponieważ to „ tylko” 400 km w jedną stronę... jedziemy - najwyżej się poopalamy.
Dodatkowo okazuje się, że zdobycie kwatery wcale nie jest proste. W końcu znajduję ją, niestety, spory kawałek od wody.
Dojeżdżamy późno i… oczywiście nie możemy trafić. Dzwonimy do właścicielki kwatery i umawiamy się na moście - niestety, jak się później okaże - nie tym samym.
W końcu jednak udaje nam się dotrzeć i już po chwili śpimy.
Rano (no, bez przesady) jedziemy nad wodę, a tu niewesoło. Woda wysoka, ale decydujemy się, że łowimy. Gnam przez jakieś chaszcze do restauracji, aby kupić dniówkę, potem szybko z powrotem i już jestem nad rzeką.
Przy takiej wodzie zostaje streamer i mokra - zaczynamy łowić. Są pierwsze brania, udaje się zaciąć kilka ryb, w tym i taką powyżej 40 cm.
Wysoka woda nie pozwala jednak wchodzić za głęboko. Postanawiamy przejść się kawałek wyżej. Zapora przykręciła kurek, woda opada, chętnych na ten odcinek robi się stanowczo za dużo - idziemy więc w górę rzeki.
Tutaj łowimy głównie na mokrą i także z efektami. Zaczyna padać deszcz, robi się mniej przyjemnie, ale łowić się da.
Powoli wracamy z powrotem na dół, bo robi się już późno, no i tam stoi samochód. Po drodze wychodzi słońce, co daje niesamowity efekt w postaci mgły.
Jeszcze chwilę łowimy, po czym idziemy coś zjeść i kupić licencje - jutro też jest dzień.
Zaczyna się „pięknie”. Lecek postanawia mnie wykończyć i zmniejszyć konkurencję nad wodą, przeganiając mnie kilka kilometrów na super miejscówkę. Jak już woda przestaje syczeć po ostudzeniu mnie po marszu w pełnym słońcu, rozglądam się wokoło - woda wygląda obiecująco mimo, iż nadal jest wysoka.
Zaczynamy łowić, są ryby. Małe, między 20 - 30 cm, choć trafia się i taka, która demoluje mi zestaw, nie pozwalając się nawet oderwać od dna!
Ilość brań jest oszałamiająca. Bardzo często trafiają się dublety, lecz niestety same pstrągi - najwyraźniej tak wysoka woda nie sprzyja lipieniom.
Powoli mam dosyć i czas wracać na kwaterę, bo czeka tam zamówiony obiad. A przed nami poniedziałek. Kładziemy się z niezłomnym postanowieniem wstania rano... no i to nam się udaje - po 10-tej jesteśmy nad wodą. Tym razem do wody wchodzi tylko Lecek - ja zadawalam się podziwianiem „widoków” z brzegu.
Wpadamy jeszcze do pizzerni, skąd pozdrawiamy PW, a potem tylko 400 km i jesteśmy z powrotem w domu.
Asknet
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: San z Leckiem (Wynik: 1) przez pietruch dnia 11-09-2005 o godz. 11:05:03 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Super wyprawa, dobrze opisane, jednak nurtuje mnie pytanie, czemu nie obdarzyłeś nas zdjęciami ryb? |
|
|
Re: San z Leckiem (Wynik: 1) przez yari (angler_59@o2.pl) dnia 11-09-2005 o godz. 12:50:13 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Fajna wyprawa no i fotki. Łowiliście gdzieś poza "specem"- gdzie ta "super miejscówka"? Jadę 16-go na tydzień. Ale ja mam tylko ok.730km :-(
Pozdrawiam. |
|
|
Re: San z Leckiem (Wynik: 1) przez argrabi dnia 12-09-2005 o godz. 07:31:20 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Super Aski... San jest rzeczywiście piiekny... I rybny - nawet ja pstrągów kilka złapałem, jak byłem:).
PS. Przy nastepnej wizycie skonaktuj sie z tpe.. Jest na bieżąco, a pewnie chętnie sie przyłączy, jak nie będzie miał nic pilnego na głowie... |
|
|
Re: San z Leckiem (Wynik: 1) przez Karpiarz (karpiarz@arcor.de) dnia 12-09-2005 o godz. 21:27:28 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Swietna relacja i zmyslowe foty - super Radku - zgodze sie jednak z przedmowcami - szkoda ze ryb nam nie pokazales, wielkosc stanowi przeciez drugorzedna role w takich sytuacjach - pozdrawiam i czekam na kolejna wyprawe nad te piekna rzeke. |
|
|
|