Szczupak dla przekroczenia wymiaru ochronnego potrzebuje - w zależności od akwenu - 4-6 lat.
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 324
Zalogowani 0
Wszyscy 324
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
krzysztofCz: [quote:f2a4672e65="jjj
an"]W tym wątku będę
podawał wpłacone kwoty ...(18213) Mar 27, @ 16:07:40
lecek: Wielkanoc w Ustroniu.
Zapowiedziałem
małżonce, że święto,
świętem ...(59101) Mar 26, @ 15:02:24
lecek: Pooszło. k ...(18213) Mar 26, @ 14:43:29
krzysztofCz: Za Lucka i Bedmara...
poszło k ...(18213) Mar 26, @ 14:00:16
artur: Poszło ...(18213) Mar 26, @ 10:30:05
krzysztofCz: Poszło k ...(18213) Mar 26, @ 07:09:09
jjjan: Nikt się nie kwapi
więc jeżeli ktoś chce
wpłacić,, to proszę
blik ...(18213) Mar 25, @ 20:19:56
mario_z: Dzisiaj spotkanie
jajeczkowe nad wodą,
oczywiście bez wędki
bym n ...(59101) Mar 24, @ 20:50:03
Krzysztof46: nic nie trzeba
,zbierajcie na
nastepny rok i tyle w
temacie ...(18213) Mar 24, @ 17:30:00
krzysztofCz: To komu mamy wpłacać
;question Ktoś
zapłacił, to trzeba Mu
się ...(18213) Mar 24, @ 17:27:29
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Małe jest piękne
Opublikował 25-05-2005 o godz. 09:30:00 Monk |
Wedkarz_wawiak napisał
Wszystkie znaki na ziemi wskazywały na to, że przed Bożym Ciałem nie będę miał okazji spędzić choćby kilku chwil nad ukochanym jeziorem. Na szczęście i tym razem los mi sprzyjał. Podniosła się temperatura, wyjrzało słońce – zapachniało latem. Teraz wystarczyło tylko zorganizować wyprawę wędkarską.
Już we czwartek mój kolega Bartek (na portalu znany jako młoda_wyga) wysunął propozycję wspólnego wypadu nad jedno ze stołecznych łowisk. Do wyboru mieliśmy nieznane nam dotychczas warszawskie jeziora i kanały, których w mieście nie brakuje. Po bardzo długiej i wnikliwej analizie wybraliśmy Jezioro Czerniakowskie. Akwen stosunkowo niewielki, z bogatą ichtiofauną i ogromnym wyborem stanowisk do wędkowania. Takie informacje musiały nas usatysfakcjonować. Byliśmy umówieni - sobota, ul. Czerniakowska róg Gołkowskiej, godzina 10.30. Teraz pozostało tylko czekać.
W sobotę wstałem bardzo wcześnie. W rodzinnym gronie skonsumowałem śniadanie, podczas którego dowiedziałem się, że w wyprawie będzie towarzyszył mi Tata. Taki obrót sprawy zwiastował rychłe spóźnienie się w ustalone miejsce – musiałem zaczekać na towarzysza wyprawy. Stało się tak jak przypuszczałem: do celu dotarliśmy 20 minut po czasie. Nie pomogło ani szaleńcze tempo jazdy, ani zapowiadana od kilku dni fantastyczna pogoda. Podjechaliśmy do wyczerpanego jazdą po mieście młodego wędkarza, przywitaliśmy się i pomaszerowaliśmy w stronę łowiska.
Zbiornik prezentował się znakomicie. Cisza, spokój, mnóstwo oznak żerowania ryb. Powodzeniu wyprawy dobrze wróżyły niezliczone stada białorybu, które z łatwością można było dostrzec po wschodniej stronie mostu. My jednak - jakby na przekór - udaliśmy się w przeciwnym kierunku. Po niespełna pięciu minutach zajęliśmy stanowisko, które charakteryzowało się (jak wszystkie w pobliżu) bardzo stromym zejściem i gałęziami, zwisającymi niespełna 5 metrów nad naszymi głowami. Postanowiliśmy wstępnie zbadać teren. Nadszedł czas na rozkładanie sprzętu.
Wędziskiem, które miało posłużyć nam obojgu (niestety nie byłem zaopatrzony w jakikolwiek sprzęt nadający się do łowienia) był Jaxon Telstar Pole 600. Do kija umocowaliśmy bardzo delikatny zestaw składający się z żyłki 0,10 mm i przyponu 0,08 mm. Dopełnieniem był niespełna gramowy spławik i haczyk nr 20. Po umocowaniu linki do szczytówki, przystąpiliśmy do gruntowania łowiska. Podczas wykonywania tej teoretycznie banalnej czynności spotkał nas niewyobrażalny pech. Gruntomierz zahaczył o niezidentyfikowany obiekt podwodny. Wszelkie próby uwolnienia zestawu zdały się na nic. Jakby tego mało – nie wytrzymał amortyzator. Nastał kryzys, a to czy w ogóle uda nam się połowić stanęło pod wielkim znakiem zapytania...
- To nie może się tak skończyć! - wykrzyczał Bartek. - Nie po to przejechałem ponad 20 kilometrów, aby wrócić z pustym kontem do domu.
Zmotywowani z wielkim zaangażowaniem zabraliśmy się za szukanie metody na pokonanie przeciwności losu. Próby skrócenia wędziska i przeciąganie mokrego amortyzatora przez szczytową sekcję bata zakończyły się fiaskiem. Ostatnią deską ratunku był najzwyklejszy supeł. Tylko tak - bezpośrednio do wędziska - można było przymocować przygotowany wcześniej zestaw. Udało się! - mogliśmy odetchnąć z ulgą. Kolejnym krokiem było zarzucenie zestawu i zanęcenie łowiska. Tym zajął się bardziej doświadczony i obeznany w temacie dobierania składników Bartek. Chwyciłem aparat i udałem się na krótki spacer po brzegu. Oto co udało mi się uchwycić w obiektywie.
Naszym celem była średnia płoć, toteż zanęta była typowo płociowa. Do tego garść jokersa wymieszana z gliną. W zanadrzu mieliśmy mnóstwo przynęt, począwszy od pinki, poprzez ochotkę, po kastery, które nie po raz pierwszy potwierdziły swoją przydatność na łowisku. Po kilku minutach haczyk przyozdobiony smakowitą „kanapką” po raz pierwszy powędrował do wody. Na branie nie musieliśmy długo czekać. Już po kilku sekundach spławik bardzo dynamicznie schował się pod powierzchnią. Krótki hol i jest – pierwsza płoć wyprawy.
Łowienie rozpoczęło się na dobre. Co chwilę do siatki trafiały niewielkie krąpie, płocie, ukleje i malutkie leszcze.
Lekko zdegustowani wielkością rybek, postanowiliśmy poeksperymentować z ustawieniem gruntu i przynętą. Zamiast w pół wody, zaczęliśmy łowić z dna. Porcję ochotki zastąpił biały robak lub kaster. Na efekty nie musieliśmy długo czekać. Brań było troszkę mniej, ale rybki zdecydowanie większe – kilka z nich udało się wydobyć na brzeg dopiero przy pomocy podbieraka. No cóż, taka uroda delikatnego zestawu...
Kolejne niewielkie leszcze, kolejne płocie, kolejne krąpie. Czas mijał, słońce przyjemnie przypiekało, a koniec wyprawy zbliżał się nieubłaganie. Nikomu nie chciało się opuszczać tego bardzo zasobnego łowiska. Niestety – kiedyś ten moment musiał nastąpić. Przed godziną 15.30 przystąpiliśmy do pakowania sprzętu. Zwinęliśmy wędki, posprzątaliśmy stanowisko, (które jak pozostała część łowiska, wyglądało bardzo schludnie) i zabraliśmy się za uwalnianie przechytrzonych rybek... A było ich bez liku. Trzeba przyznać, że wielkością nie powalają z nóg, ale ileż radości potrafią dostarczyć wędkarzowi, który dłuższy czas nie przebywał nad wodą, przekonał się niejeden z nas.
Po krótkiej sesji wszystkie rybki w świetnej kondycji wróciły do wody. My jeszcze raz spojrzeliśmy na jezioro, naładowaliśmy akumulatory wspaniałymi widokami i powędrowaliśmy w stronę przystanku autobusowego. Pożegnałem się z przyjacielem, wsiadłem na rower i wróciłem do domu...
To był bardzo udany weekend. Miałem okazję pobrać naukę u bardzo utalentowanego wędkarza (Bartek regularnie startuje w zawodach spławikowych) i wspaniałego towarzysza wędkarskich wypraw.
Muszę przyznać, że metoda bardzo mi się spodobała i powoli przymierzam się do zakupu odpowiedniego wędziska. Takie właśnie jest wędkarstwo. Przecież jeszcze tydzień temu zarzekałem się, że za nic w świecie nie odłożę na bok spinningu...
Wedkarz_wawiak
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Małe jest piękne (Wynik: 1) przez Sazan (sazan@sazan.com.pl) dnia 25-05-2005 o godz. 09:56:59 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.sazan.com.pl | Bardzo zgrabna relacja, napisana i okraszona fotkami przez młodego człowieka. :) Uważam, że ten opis jest znakomitą wprawką w nauce języka polskiego i mógłby być traktowany przez nauczyciela szkolnego jako praca nadobowiązkowa. Pochwal się tym innym, bo - naprawdę - masz czym! :)
Co do samej wyprawy, widać jak niewiele trzeba wysiłku by zrobić sobie siurpryzę. Pochwalam to, że Twoja (Wasza?) uwaga skupiła się nie tylko na zajęciu związanym z pozyskaniem ryb, ale iż potrafłeś rozejrzeć się nieco wokół siebie i zauważyć rzeczy czasem istotniejsze od brania płoci. Brawo! :) |
|
|
Re: Małe jest piękne (Wynik: 1) przez Esox dnia 25-05-2005 o godz. 12:58:54 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Stoimy sobie z Torque w Bassie i grzebiemy w zanętach a tu nagle zza pleców słyszymy "Dzień dobry!". Ot - myślę - ktoś kogoś tam spotkał i powitał, ale po chwili już głośniej i wyraźniej "Dzień dobry!". Patrzymy - a to WW i MW w komplecie. Potajmnie szykowali się na jeszcze większe łowy, patrząc po nabywanym sprzęcie. Jak się okazuje - to bardzo sympatyczni młodzi wędkarze! Muszę się podlizywać, bo WW obiecał być przewodnikiem, jak wpadnę na ryby na Mazury. ;))) |
|
|
Re: Małe jest piękne (Wynik: 1) przez marek_k84 (marek_k84@interia.pl) dnia 25-05-2005 o godz. 13:07:25 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://uks-orly-zielonka.blog.onet.pl/ | zgrabne i miłe...
Tylko, czy naprawdę, jeśli niemieliście zamiaru zabierać na patelnię, to trzeba było do siaty pchać?.. PO co? Dla satysfakcję? Tę przecież i tak mieliście.... Nie wierzę, że [b]wszystkie [/b] odpłynęły w dobrej kondycji. to jest niemożliwe. |
|
|
Re: Małe jest piękne (Wynik: 1) przez Benny dnia 25-05-2005 o godz. 17:34:50 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Małe jest piękne....ale i troche tego maleństwa nałowiliście:) niczym zawodowi wyczynowcy:) świetny artykuł, w pełni oddający otoczke i uczucia towarzyszące połowowi:) tak trzymaj ...:) Pozdrawiam |
|
|
Re: Małe jest piękne (Wynik: 1) przez old_rysiu (old_rysiu@wedkarskie.pl) dnia 25-05-2005 o godz. 18:15:07 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Brawo WW !!! Nie mogło tutaj zabraknąć mojego komentarza. Zaczynam poznawać zdolności tego naszego młodego kolegi. Nie pierwszy to i nie ostatni zapewne artykuł na PW. Prócz tego, WW pisze sitcomy ( specjalne forum na PW ) .
Bystre oko i umiejętności przekazywania innym klimatu, jest bardzo trudne. WW tak napisał ten artykuł, jakby specjalnie pojechał tam na te ryby dla nas. Dla nas, którym nie dano tej przyjemności połowienia.
PS Faktycznie bez tej siatki pełnej ryb ( dwie foty ) mogłaby nie zadziałać wyobraźnia wielkich łowów. Zgadzam się, że wpuszczanie ryb do siatki miało cel. |
|
|
Re: Małe jest piękne (Wynik: 1) przez SpinerK (spinerk@interia.pl) dnia 25-05-2005 o godz. 19:05:49 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Wtrącę jeszcze moje 3 grosze:) WW ten wasz białoryb wcale nie jest taki mały. Nad jez. Wysockim niedaleko mojego domu takie ryby byłyby całkiem dużymi sztukami! Serio!!! |
|
|
Szkoda... (Wynik: 1) przez cintus (cintus@gazeta.pl) dnia 28-05-2005 o godz. 15:30:44 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Łowienie nie złe, trzeba przyznac, moze gdybyście zwiększyli trochę zestaw i dali od raz na dno to... wieksze skarby Czerniakowskiego mogłyby was cieszyć. :) A jezioro to choć pare km od centrum stolicy, kryje w sobie nie jeden okaz... chociaż krył jednak wiecej.
Bardzo ciekawa woda.
Szkoda, że nie daliście znać, te fotki z czymś mi się kojarzą heh znam tę miejscówke, jedna z lepszych, no... nastepnym razem moze mnie ze sobą zbierzecie. :) |
|
|
|