Halbin napisał
Czas między ¶więtami Bożego Narodzenia a sylwestrem, wypełniło mi zagl±danie do schowka, kilkakrotne przepakowywanie plecaka i szykowanie przynęt. Noc sylwestrow± spędziłem spokojnie, bo rano muszę jechać nad rzekę. To już jest tak u mnie zakorzenione jak wigilia czy ¶niadanie wielkanocne.
Umówili¶my się we czwórkę: Wiesiek Halbina, Krzysiek "K4" Zawadzki, Gienek "Ojro" Krajewski i ja. O 7.30 rano pierwsza przykra niespodzianka - dzwoni Gienek i ledwo słyszalnym głosem mówi, że niestety grypa jest mocniejsza i musi zostać w domu. Jadę po Wie¶ka i Krzy¶ka. Nasz plan wygl±da następuj±co: dzisiaj dolny odcinek w okolicach Mazowa a jutro powyżej Sławna. W połowie drogi z Wilkowic do Mazowa zjeżdżam na pole i tam zostawiamy samochód, przebieramy się powoli i zachwalamy pogodę - że dobra na troć. Jeste¶my naładowani jak króliczki Duracell.
Schodzimy ze skarpy i oczom naszym ukazał się potop. Ł±ka zalana ciecz± w kolorze bawarki, Wieprz± płynie co¶ podobnego. Trochę nas to załamuje, ale podejmujemy szybk± decyzję: w tył na lewo i lecimy powyżej Sławna. Zajmuje nam to ok. 25 min. Samochód zostawiamy na skraju lasu, do rzeki mamy jakie¶ 200 m przez ł±ki. Jeszcze przed wypakowaniem sprzętu wypatrzyłem wędkarza obławiaj±cego dwa głębokie zakręty. Dzisiaj w pierwszym dniu sezonu jestem nawet zadowolony, że kogo¶ spotkamy, latem raczej wolałbym unikać tłoku nad rzek±.
Wreszcie dochodzimy do rzeki jest ok. 9.30. Woda jest do¶ć wysoka, lekko przyciemniona ale klarowna, jednym słowem - super! Dodatkowo atmosferę podgrzewa wędkarz, który opowiada o spławie troci i o tym, że jego kolega na Słupi już o 9.00 złowił troć. Pierwsze rzuty daj± wiele przyjemno¶ci, łowimy głównie wahadłówkami. Staram się przeprowadzić blaszkę jak najwolniej przy każdej gał±zce, każdym krzaczku, w rynnach przy brzegu przerywam skręcanie i patrzę jak kolebi±ca się przynęta wygina szczytówkę wędki. Brania jak na razie nie widać, ale jeszcze przyjdzie na to pewnie czas. 300 metrow± prostkę dzieli mniej więcej na pół zwalisko w poprzek rzeki. Po przeciwnej stronie ro¶nie nad wod± kępa olch, której gałęzie wystaj± na ok.4 m nad rzekę.
Swoje wahadłówki przeprowadziłem kilkadziesi±t razy pod olchami i pod zwaliskiem. Za zwaliskiem rzekę dokładnie przeorał "K4". Teraz przed nami 100 m szerokiej płytkiej prostej zakończonej zakrętem 90 st. w prawo, na którym leży kilka powalonych drzew. Ja i "K4" zaczynamy zbliżać się do tego ksi±żkowego miejsca. Wiesiek łowi troszkę inaczej. Wykonuje więcej rzutów w jednym miejscu, więc został przed zwaliskiem. Na prostej, na której łowimy, jest na dnie rzeki pień drzewa, na którym często łapałem zaczepy. Postanowiłem go spenetrować. Przynętę prowadzę na pamięć tak, aby przepływała jak najbliżej kłody. Cały ¶wiat przestał dla mnie istnieć, widzę tylko koniec wędki i ¶rodek rzeki, gdzie leży kłoda. Niemal czuję jak wahadłówka przeskakuje tuż nad ¶liskim konarem i nagle z odrętwienia wyrywa mnie krzyk. Spokojne ale stanowcze: - Piotrek, mam!.
To Wiesiek. Melduje, że zaci±ł troć. Szybko zwijam żyłkę i biegnę do niego, aby obejrzeć hol i oczywi¶cie pomóc w podbieraniu. Wiesiek stoi na metrowej skarpie 20 m powyżej zwaliska, które z "K4" tak "obili¶my". Wędka pracuje umiarkowanie a ryba jest gdzie¶ pod nawisem skarpy i usiłuje zaszyć się w trawie. Wiesiek lekko dokręca hamulec i ryba idzie w jego stronę, pokazuje się pod powierzchni±. Nie jest duża, więc decydujemy się ja podbierać. Krzysiek "K4" kładzie się na ziemi, ja przyklękam nad nim a on wolno, ale pewnie podaje rybę Wie¶kowi. SEZON ROZPOCZĘTY!
Teraz jak zwykle robimy zdjęcia i opowiadamy o holu: o tym gdzie wzięła, jak wzięła i jak walczyła. Samiczka troci ma 52 cm i 1,22 kg. Wzięła na wirówkę Balzer Colonel 4 miedzian± pod nawisem olch. Każd± złowion± w rzece rybę opijamy kubkiem herbaty (bez uzdatniaczy). Wszyscy trzej dopadamy komórek i wysyłamy sms'y i mms'y, cieszymy się jak dzieciaki. Dalsze wędkowanie nie przyniosło już wymiernych rezultatów poza spłoszon± przez Wie¶ka spod krzaka troci± i zaobserwowanym przeze mnie spławem troci w zwisaj±cych gałęziach. Od wędkuj±cych na tym samym odcinku dowiadujemy się, że jaki¶ wędkarz też miał rybę na wędce, ale zerwała żyłkę. Sam jednak miał w±tpliwo¶ci czy win± była wielko¶ć ryby czy osłabiona stara żyłka.
Pierwszego stycznia złowiono kilkana¶cie troci, głównie powyżej Sławna. Największe ryby miały nieco powyżej 70 cm. Drugiego, w niedzielę, grypa i żona usadziły mnie w domu i to jest mój największy bł±d w tym roku. Co chwila przychodz± sms'y od chłopaków znad rzeki. Pierwszy zameldował się "K4" z troci± 64 cm w Korzybiu. W tę niedzielę złowiono powyżej Sławna na pewno 4 komplety troci. Dwa z nich złowili wędkarze z Bytowa w Korzybiu, do tego jednemu z nich dwie sztuki spadły w czasie holu a jedna nie zapięła się po ostrym braniu.
Wędkarze, którzy w pierwszych dniach sezonu łowili w Wieprzy maj± złowione po 2-3 ryby. Chodzi też plotka, że do dzisiaj tj. 06.01.2005 wędkarz ze Sławna ma na koncie 6 sztuk. Ryby niestety nie s± duże - do siedemdziesięciu kilku cm. Według mnie wynika to z tego, że przy tak dużym stanie wody, kiedy łowić da się tylko wysoko tj. pod Korzybiem, ciężko jest namierzyć większe sztuki, które wybrały głębszy odcinek rzeki poniżej Sławna. Niestety, odcinek w chwili obecnej niedostępny z powodu powodziowej wody w kolorze kawy z mlekiem.
Dodam w tajemnicy, że większo¶ć złowionych troci połakomiła się na woblery i jak powiedział mi wędkarz, który tak skutecznie się do nich dostosował, nie kolor był najważniejszy, a sposób podania woblera i jego akcja. Więcej nie mogę napisać bo łowienie straciłoby swój smak polowania.
Do zobaczenia nad wod±!
Halbin